Jeśli produkt nie odpowiada na potrzebę rynku, to nikt go nie kupi. Wiadomo. Musi być odpowiedzią na problem. Ale w jaki sposób budować product-market fit, czyli szukać dopasowania produktu do rynku? Zacznij od tego tekstu. Znajdziesz tu kilka rad od Ellisa, Olsena i Hoffmana. Ten ostatni założył LinkedIna.
Istnieje co najmniej kilka definicji określających product-market fit. Według Paula Grahama z amerykańskiego Y Combinatora, PMF oznacza stworzenie produktu, który chcą kupować klienci. Natomiast Sam Altman z Open AI uważa, że product-market fit ma się wtedy, gdy produkt jest na tyle dobry, że klienci polecają go innym.
Oba te stwierdzenia są oczywiście prawdziwe. Można jednak dodać do nich jeszcze jedno. Product-market fit polega na wykreowaniu takiej sytuacji, w której produkt lub usługa odpowiadają na potrzeby i oczekiwania konkretnej grupy klientów. Dzieje się tak wtedy, gdy oferta firmy faktycznie rozwiązuje problemy swoich odbiorców.
Brzmi banalnie. Ale tylko pozornie. Znalezienie product-market fit nie jest łatwe.
Bo po pierwsze, po czym poznasz, że faktycznie znalazłeś product-market fit? Co uznasz za dobrą miarę, świadczącą o dopasowaniu rozwiązania do potrzeb rynku?
Ratunku szukaj w 40%.
Sean Ellis to amerykański przedsiębiorca najbardziej znany z pracy dla Dropboxa, swojej książki Hacking Growth i koncepcji „40%”. Właśnie na niej się skupimy.
Sean Ellis doszedł do wniosku, że miarą dla znalezienia lub nieznalezienia product-market fit jest zadowolenie klientów. Przy czym nie jest on zwolennikiem zadawania im bezpośrednich pytań. Prawdopodobnie dlatego, że ludzie mogliby być nieszczerzy.
W związku z tym proponuje inne pytanie:
„Jak byś się czuł, nie mogąc dłużej korzystać z [mojego produktu] lub [moich usług]?”.
To pytanie możesz zadać zarówno online, np. w ankiecie, jak i na żywo w trakcie bezpośredniej rozmowy. A potem zebrane odpowiedzi podzielić na trzy kategorie:
A skoro klienci poczuliby się bardzo rozczarowani na myśl o zaprzestaniu korzystania z twojej oferty, to oznacza, że są z niej wyjątkowo mocno zadowoleni. Dobrze. I teraz, według Seana Ellisa, jeśli co najmniej 40% przepytanych klientów możesz zakwalifikować jako „bardzo rozczarowanych” to albo już znalazłeś product-market fit, albo jesteś naprawdę tego bliski.
Inny amerykański przedsiębiorca, Dan Olsen, opracował coś, co nazwał piramidą product-market fit – upraszczając, framework do poszukiwania i tworzenia PMF.
Jest to piramida składająca się z pięciu stopni. Spójrzmy na nią od dołu do góry.
Pierwszy, najszerszy stopień to twoja grupa docelowa – rynek, do którego adresujesz swoje rozwiązanie. Tuż nad nią znajdują się niezaspokojone potrzeby klientów.
Wyżej, na trzecim stopniu, Dan Olsen umieścił „propozycję wartości” – czym i w jaki sposób rozwiązujesz dany problem. Czwarty stopień należy do cech, właściwości, funkcji i możliwości twojego rozwiązania, a piąty do UX Designu – w jaki sposób „opakowałeś” swoje rozwiązanie, aby było one proste i przyjemne w użytkowaniu.
Dwa pierwsze stopnie piramidy reprezentują „market”, a trzy kolejne „produkt”. Gdy występuje pomiędzy nimi synergia, możemy wtedy mówić o „fit” – o dopasowaniu.
Tu rodzi się kolejne pytanie: jak szukać i budować product-market fit?
Odpowiedzi dostarcza nam również Dan Olsen. Jego zdaniem cały proces można sprowadzić do sześciu kroków, z czego trzy pierwsze są najważniejsze. Jeśli chcesz poznać opinię Dana Olsena „z pierwszej ręki”, obejrzyj to wideo. Poniżej skrót.
W przypadku produktów sprawdzi się fake door test – strona lądowania z przyciskiem „kup”. Ma wyglądać na prawdziwą i zachęcać do zakupu. Tyle że po kliknięciu „kup” klient zostanie poinformowany, że produkt nie jest jeszcze dostępny w sprzedaży i zostanie poproszony o pozostawienie swojego adresu e-mail. W ten sposób zbierzesz bazę mailingową, którą będziesz mógł wykorzystać do kampanii marketingowej i sprzedażowej, gdy faktycznie będziesz już dysponować produktem.
Natomiast w usługach lepiej sprawdzi się prospecting. Jest to tańsza forma testu, bo wystarczy przygotować ofertę, zebrać dane kontaktowe do potencjalnych klientów i ich przedzwonić lub „złapać” mailowo. A więc ta metoda opiera się na cold mailingu i cold callingu.
Dzięki tym testom zbierzesz feedback i będziesz mógł usprawnić swoje rozwiązanie.
Obiecałem wrócić do pytania, jak minimalne może być MVP? Tu na myśl przychodzą mi Reid Hoffman i Buffer. Zacznijmy od Reida Hoffmana. Jest to facet, który stworzył LinkedIna i który gdzieś kiedyś powiedział: „jeśli nie czujesz się zażenowany pierwszą wersją swojego produktu, to wypuściłeś go zbyt późno”.
Dla mnie słowem klucz jest „zażenowany”. Oznacza tyle, że pierwsza wersja produktu może być nieco niedopracowana i zawierać niedoskonałości. Jest to nie tylko akceptowalne na tym etapie, ale też pożądane. Dlaczego? Chodzi o pragmatyzm.
Jeśli zamknąłbyś się na pół roku w „garażu” i tam szlifował swój produkt, mogłoby się okazać, że zmarnowałeś kawał życia na coś, czego potem i tak nikt by nie kupił. Dobrze jest to wiedzieć zawczasu, właśnie na etapie MVP – niedoskonałego, żenującego.
Szef Buffera wziął sobie tę radę do serca i w genialny sposób przetestował MVP narzędzia, które wtedy miało służyć wyłącznie do planowania postów na Twitterze. Dziś Buffer pozwala na więcej, jest platformą do zarządzania profilami w mediach społecznościowych. W każdym razie twórca Buffera zaczął od dwóch slajdów.
Dosłownie. Umieścił na Twitterze dwa slajdy prezentujące podstawowe założenia Buffera. Jednocześnie zapytał użytkowników, co sądzą o jego pomyśle. Kilka osób podzieliło się swoją opinią i zostawiło swoje adresy e-mail. Przedsiębiorca uznał to za dobry znak i wykonał drugi test. Opublikował trzy kolejne slajdy – tym razem z cennikiem.
Chciał w ten sposób zbadać gotowość odbiorców do dokonania zapłaty. Ponownie kilka osób zostawiło swoje adresy e-mail. A Joel Gascoigne, szef Buffera, nie tylko udowodnił, że MVP może być naprawdę minimalne, ale też, że jeśli będzie dobrze zrobione, to przyciągnie klientów. Sam w ciągu czterech dni od opublikowania wspomnianych slajdów pozyskał pierwszego klienta.
Warto pamiętać, że praca nad product-market fit odbywa się w pętli. Wypuszczasz na rynek podstawową, minimalną wersję produktu, wsłuchujesz się w opinie klientów i na bazie ich feedbacku dokonujesz zmian. W ten sposób znajdujesz istotny problem z punktu widzenia swoich odbiorców, do którego „przykładasz” odpowiednie rozwiązanie.
Zachęcamy do komentowania naszych artykułów. Wyraź swoje zdanie i włącz się w dyskusje z innymi czytelnikami. Na indywidualne pytania (z zakresu podatków i księgowości) użytkowników ifirma.pl odpowiadamy przez e-mail, czat lub telefon – skontaktuj się z nami.
Administratorem Twoich danych osobowych jest IFIRMA S.A. z siedzibą we Wrocławiu. Dodając komentarz na blogu, przekazujesz nam swoje dane: imię i nazwisko, adres e-mail oraz treść komentarza. W systemie odnotowywany jest także adres IP, z wykorzystaniem którego dodałeś komentarz. Dane zostają zapisane w bazie systemu WordPress. Twoje dane są przetwarzane na podstawie Twojej zgody, wynikającej z dodania komentarza. Dane są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu, jak również w celu obrony lub dochodzenia roszczeń. Dane w bazie systemu WordPress są w niej przechowywane przez okres funkcjonowania bloga. O szczegółach przetwarzania danych przez IFIRMA S.A dowiesz się ze strony polityki prywatności serwisu ifirma.pl.
Zrób to za darmo z programem IFIRMA!